ODR Squad "By się ODERwać" - recenzja przedpremierowa


By się ODERwać, by urzeczywistnić tę wizję, trzeba delektować się oddechem, każdym oddechem, uspokoić ducha. Na światowym planie właśnie o to idzie, o harmonię, idealną harmonię, dokładnie jak w zegarku, by postronnie z pozycji obserwatora podziwiać niebiański pył, po czym iść w swoją stronę, gdyż nie ma co tracić czasu, by bezczynnie patrzeć na czystość, a częściej brud świata, nie próbując oczyszczać tego drugiego, oczyszczając tym także samego siebie.
A może chodzi tylko o to, by się ODERwać? Po prostu…


Wróćmy jednak do początków. Mieliśmy rok 2007 i właśnie wtedy powstaje pomysł na „By się ODERwać”. Czekałem długo, no ale…

Wreszcie, po prawie czterech latach, dane mi jest przesłuchać ten materiał. Gdyby ktoś zapytał mnie o pierwsze wrażenie, odpowiedziałbym krótko: „Jestem zaskoczony. Pozytywnie zaskoczony”. Przyznaję, że spodziewałem się płytkiej i do bólu wtórnej rapowej płyty, jakich tysiące w Polsce. Na szczęście myliłem się.

„By się ODERwać” jest przede wszystkim spójną i przemyślaną płytą. Nie mamy tu do czynienia z wciskaniem jakiegoś numeru na siłę, tylko dlatego, że już został nagrany. Pomimo tego, iż ten album był tworzony na przestrzeni kilku lat, absolutnie nie widać różnicy w jakości pomiędzy poszczególnymi utworami. Warto podkreślić, że piosenki zaczynają się i kończą odgłosami miastami, co sprawia, że płynnie przechodzi się z jednego numeru w drugi. W dwóch utworach skorzystano z auto-tune’a, aczkolwiek zostało to zrobione z wyczuciem i smakiem, nie tak jak w niektórych rodzimych produkcjach.

ODR Squad tworzy co prawda trzech raperów, aczkolwiek najmniejszą rolę na tym krążku odgrywa Wieczny (działający wcześniej pod pseudonimem Młoody), którego można usłyszeć w zaledwie dziewięciu kawałkach. Pio, Nado i Wieczny trzymają równy poziom i ciężko wskazać wyraźnego lidera tej grupy. Ich najlepsze zwrotki rozsiane są jednak po wszystkich utworach na płycie, rzadko zdarza się by cała trójka wspięła się na wyżyny swoich możliwości w tym samym numerze i zdecydowanie jest to największy minus tego albumu, gdyż prawie w każdym utworze znajduje się nieco słabsza technicznie lub tekstowo zwrotka, która psuje ostateczny efekt.

Chłopaki z ODR-a ewidentnie chcieli pokazać, że to ich płyta i że to oni powinni być rozliczani za jej całokształt. Taką postawę podkreśla dobór nielicznych gości, których możemy usłyszeć tylko w jednym utworze pt. „Niebiański pył”. Swoje szesnastki dorzucili do niego raperzy ze SmakuProwincji oraz Kaerzet. Ci pierwsi udowodnili, że znają się na rzeczy i warto mieć na oku ich dalsze dokonania. W przypadku Kaerzeta można powiedzieć, że poleciał w swoim stylu, ale jednocześnie trzeba uczciwie przyznać, że stać go na więcej.

O warstwę muzyczną na tym albumie zadbało sześciu producentów z Kłysem i Jakubem Be na czele. Oprócz nich swoje podkłady dołożyli także Wiktus, Kieca, Jurek oraz D87. Każdy z nich stanął na wysokości zadania, nie ma tu ani jednego słabego bitu (średniego także tu nie uświadczycie).

Jednym z najciekawszych utworów na płycie jest „Urzeczywistnić Wizję”, który możemy usłyszeć w dwóch wersjach. Pierwsza, wyprodukowana przez Kłysa, jest bardziej mroczna, w podkładzie znajduje się fragment ścieżki dźwiękowej z horroru „Zabójczy szept”. Numer ten został także zremixowany przez Jakuba Be, który nadał mu zupełnie nowy klimat. Chociaż tekst w obu wariantach pozostaje niezmienny, mamy tu dwa całkiem różne numery, które mogą wywołać skrajne emocje i skojarzenia. „Urzeczywistnić Wizję” według Kłysa to piekło, natomiast w muzycznej interpretacji Jakuba Be – niebo. Obie wersje brzmią świetnie, chociaż osobiście bardziej skłaniam się ku ciemnej stronie mocy.

„By się ODERwać” jest zdecydowanie najlepszą i najpoważniejszą płytą w całej dyskografii zespołu. Trzeba uczciwie przyznać, że nie jest to materiał lekki i przyjemny, wymaga on co najmniej kilku przesłuchań by wychwycić wszystkie „smaczki” w poszczególnych tekstach, a naprawdę jest czego szukać, gdyż na tym albumie znalazło się kilka lirycznych perełek. Najlepszym przykładem może być fragment jednej ze zwrotek Pio:
„Niegdyś budowano lochy, teraz ich budowa nie ma sensu, odkąd ludzie nauczyli torturować siebie w każdym miejscu”.

Z płyty przebija także optymizm i wiara we własne możliwości, o czym świadczą chociażby takie wersy jak: „Dotknij chmur, poczuj moc, wystarczy wyciągnąć dłoń” lub
„Żyjmy beztrosko, wierząc w to, że wszystko się nam uda”.

Wydaje mi się, że właśnie to jest głównym przesłaniem tego krążka, bo przecież w życiu chodzi też o to by się ODERwać, od problemów, codzienności, a czasem także od ludzi wokoło.

„By się ODERwać”. Po prostu…


Rafał Lewandowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz